Na początku chciałam was przeprosić za to,że w czwartek i piątek nie było postów...Jak wiecie byłam na wycieczce.Korzystając z wolnej chwili opowiem wam w skrócie jak to mniej więcej wyglądało. Gdy budzik zadzwonił o godzinie 01:45 wstałam i pomyślałam,że to nadszedł w końcu upragniony dzień wycieczki.Umyłam się,ubrałam spakowałam resztę rzeczy chwilę pooglądałam telewizję i poszłam z rodzicami na zbiórkę, która miała miejsce o 02;45. Gdy już wszyscy przyszliśmy mogliśmy w końcu wchodzić.Autobus był ogrooomny...Ja i moje "koleżanki" usiadłyśmy z tyłu.Z początku wszyscy mieliśmy bardzo dużo energii i śmieszkowaliśmy...Po 4:00 każdy był senny i próbował usnąć. Gdy ja próbowałam usnąć w pewnej chwili coś mnie dotknęło i wibrowało.Okazało się,że moja koleżanka szpanuje szczoteczką elektryczną, która później stała się hitem wycieczki. Około 05;00 mieliśmy postój na stacji benzynowej. Niedługo potem ruszyliśmy dalej.Kierowca widząc,że się nudzimy puścił nam film "Wakacje Mikołajka". Gdy byliśmy co raz bliżej celu byliśmy bardziej podekscytowali. Do Janowca dotarliśmy po 10:00. Najpierw zwiedzaliśmy zamek,który był bardzo stary. Widoki z niego były niesamowite. Później widzieliśmy takie rzeczy jak "Dom Szlachcica", spichlerz. Później mieliśmy chwilę czasu wolnego na zjedzenie kanapek. Niedługo później mieliśmy jechać "ciuchcią". Gdy jechaliśmy widzieliśmy niesamowite krajobrazy...Dużo się śmieliśmy i śpiewaliśmy. Ciuchcia zawiozła nas prosto nad rzekę Wisłę,bo tam był następny punkt naszej wycieczki:płynięcie statkiem. Kiedy wszyscy weszliśmy na statek wokół nas leciały mewy z (moim zdaniem) zamierzeniem zrzucenia na nas odchodów...(tak wiem to brzmi dziwnie). Kiedy te ptaki doprowadziły mnie do szaleństwa zeszliśmy pod pokład.Niedługo musieliśmy już "zejść na ląd",ponieważ dotarliśmy do Kazimierza Dolnego zwanego również popularnie Kazimierz nad Wisłą. W Kazimierzu zwiedzaliśmy kościoły, zabytkowe budynki, Górę III Krzyży. Było to meczące bowiem teren ten jest bardzo pagórkowaty i trzeba było wchodzić albo pod górkę albo z górki. Kiedy pani przewodniczka nareszcie powiedziała "CZAS WOLNY" wszyscy byliśmy w niebo wzięci...Wtedy kupiliśmy różne pamiątki,lody,picie i "Koguty",które są symbolem Kazimierza Dolnego.Później pojechaliśmy nareszcie do hotelu...Uuu jaka ulga...Tak to wyglądało z naszej perspektywy 14 godzin na nogach z czego 6 chodzenie bez chwili przerwy. Kiedy dotarliśmy w końcu do hotelu nasza klasa jako pierwsza miała przydzielenie do pokojów. My dostaliśmy "apartament". Na początku miałyśmy być w pokoju w czwórkę,później moja "przyjaciółka" bez konsultacji ze mną wzięła koleżankę z innej klasy, z którą one się zakolegowały myśląc,że ja również. Noi i niestety musiałam być z nią w pokoju co nie za bardzo było fajne. Zepsuł mi się humor, zszedł mi uśmiech z twarzy. Później po kolacji i ogłoszeniach poszliśmy do pokoi. Następnie poszliśmy do domku naszych koleżanek, gdzie właśnie odbywała się "dyskoteka" wtedy było tam naprawdę fajnie...Później poszliśmy już do naszych pokoi. Jeżeli chcecie wiedzieć co wydarzyło się wczoraj oczekujcie kolejnej części i śledźcie i komentujcie mojego bloga...
Pozdrawiam
queen.of.USA
Czemu ,,koleżanki''?
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie opowiedziane, wycieczka pewnie była cudowna ♡
Czemu ,,koleżanki''?
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie opowiedziane, wycieczka pewnie była cudowna ♡
Weronika faktycznie była dziwna *-*
OdpowiedzUsuń